Coaching nie obiecuje cudów, ale uczy, jak je w sobie zbudować – o coachingu, który zmienia życie, jeśli tylko jesteś gotowa
Znam ludzi, którzy całe życie narzekają. Praca do bani, szef głupi, partner beznadziejny, dzieci nie takie. Wszystkiemu winni inni.
I gdy mówię: Zmień to. Weź życie w swoje ręce. Zrób coś, co będzie dobre dla Ciebie, to widzę światełko w tunelu.
Ale ono szybko okazuje się być pociągiem z wymówkami.
„Nie da się. To niemożliwe. Ja nie mogę, bo…” – padają dobrze znane frazy.
Nie przekonuję. Bo coaching nie jest dla każdego.
Ale może jest dla Ciebie?
Coaching – nie dla każdego, ale dla Ciebie, jeśli…
Długo myślałam, że to wszystko to bzdura. Coaching, coach… że to tylko puste hasła, które sprzedają iluzję szczęścia.
Ale moje życie udowodniło mi coś innego.
Nie zawsze było tak, jak jest dziś. Nie zawsze pachniało różami. A właściwie – nigdy nie było tak od razu.
Zanim poczułam ich zapach, musiałam przejść długą drogę przez ciernisty gąszcz. Życie wbijało mi kolce w stopy i w serce, łamało skrzydła i uczyło przetrwania.
I choć mogłabym zostać tam, gdzie było źle… nie zostałam.
Co mogłoby być moją codziennością?
Mogłabym trwać w nieudanym pierwszym małżeństwie, gdzie każdego dnia czułam, jak gaśnie we mnie życie.
Mogłabym pracować po 13–15 godzin dziennie za 1800 zł, wypalona, zmęczona, nieobecna dla siebie i dziecka.
Mogłabym nadal otaczać się ludźmi, którzy nie chcieli dla mnie dobrze. Spędzać czas z tymi, którzy dodawali mi syf do drinka – dosłownie i metaforycznie. Być zdradzana, wyśmiewana publicznie, „zajechana” emocjonalnie i fizycznie.
Mogłabym mieć wszystko, co miałam – nie mając nic naprawdę.
Ale powiedziałam sobie: dość.
Z premedytacją zatroszczyłam się o siebie. Weszłam na ścieżkę rozwoju, procesów, decyzji, które wymagały odwagi, czasu i cierpliwości. I dzisiaj jestem tu, gdzie jestem – spełniona, obecna, świadoma.
Nie dlatego, że ominęłam ciernie. Ale dlatego, że nauczyłam się, jak się z nimi obchodzić i opatrywać rany, zanim rozwiną się w gangrenę.
Dziś jestem ogrodnikiem mojego życia. I pielęgnuję swój ogród tak, by rósł zdrowo – z wdzięcznością, czułością i uważnością.
A pomógł mi w tym coaching.
Coaching to nie hasła w stylu „działaj, będzie dobrze”.
Coaching to spotkanie z samą sobą. To przestrzeń, w której możesz naprawdę usłyszeć swoje potrzeby, zobaczyć blokady, przyjrzeć się ranom. I podjąć decyzję: co dalej?
Nie, coaching nie jest magią. Ale bywa przełomem.
Nie daje gotowych odpowiedzi. Ale pomaga zadać właściwe pytania.
Nie daje Ci skrzydeł – bo Ty już je masz. Ale pomaga Ci przypomnieć sobie, że umiesz latać.
Proces coachingowy – jak to wygląda?
Spotykasz się z coachem – mną. Bez masek, bez oczekiwań. Tylko Ty i Twoje życie.
Zwykle to kilkanaście sesji. W ich trakcie przyglądasz się temu, co Cię blokuje, co Cię boli, czego pragniesz.
Nie mówię Ci, co masz robić. Słucham. Prowadzę. Otwieram przestrzeń. Zadaję pytania. Poszerzam perspektywę.
I to wystarczy, by coś w Tobie zaczęło się przesuwać. Mały ruch, który zmienia wszystko.
Bo to Ty jesteś autorką swojego życia. Tylko czasem potrzebujesz sobie o tym przypomnieć.
Dobry coach? To ktoś, kto nie świeci zamiast Ciebie.
Dzisiaj, niestety, coaching ma w Polsce zły PR. Sama jestem na niego uczulona.
Gdy słyszę, jak ktoś mówi: „wolę to jak mam, niż gadanie coacha”, to ściska mnie w środku.
Bo wiem, że prawdziwy coaching to nie są frazesy. To nie jest czarna magia. To nie jest przymus czy motywacyjne gadki.
To świadome, głębokie towarzyszenie człowiekowi w jego procesie.
To przestrzeń, gdzie bezpiecznie możesz przyjrzeć się sobie – nie po to, żeby spełniać cudze oczekiwania, tylko żeby nareszcie zbliżyć się do siebie.
Kto korzysta z coachingu?
Ludzie tacy jak Ty. Kobiety, które są silne, ale już nie chcą być twarde.
Które chcą być widziane, słyszane, obecne.
Właścicielki firm, które pragną prowadzić biznes po swojemu.
Liderki życia prywatnego i zawodowego, które chcą przestać być bohaterkami cudzego scenariusza.
Ludzie zmęczeni „muszę”, a gotowi na „chcę, wybieram, mogę”.
Bo coaching jest dla tych, którzy są gotowi sięgnąć po siebie.
Dla tych, którzy mimo lęku, idą. Krok po kroku. Do przodu. Do siebie.
A może to właśnie Twój moment?
Nie wiem, czy coaching jest dla Ciebie. Ale wiem, że jeśli coś w Tobie poruszył ten tekst – to warto to sprawdzić.
Może stoisz na zakręcie. Może tkwisz w miejscu, które już Cię nie karmi. Może czujesz, że czas na zmianę, ale nie wiesz od czego zacząć.
Nie musisz wiedzieć. Wystarczy, że chcesz.
Resztę odkryjesz po drodze.
Coaching nie naprawia, bo nie jesteś popsuta.
Coaching nie zmienia Cię w kogoś innego – ale pozwala Ci być sobą naprawdę.
W zgodzie z Twoimi wartościami. Z ciałem. Z sercem.
Na zakończenie – od kobiety dla kobiety
Nie jestem tu, by Cię przekonywać. Nie sprzedaję „cudu”.
Ale jeśli chcesz żyć inaczej – mogę iść z Tobą ten kawałek drogi.
Jestem coachem z powołania. Z wyboru. Z miłości.
I z własnego doświadczenia wiem, że największe zmiany nie zaczynają się wtedy, kiedy coś się wali, ale wtedy, kiedy w końcu mówisz sobie: chcę inaczej.