Twoje potrzeby nie są moimi potrzebami. Czym jest projekcja?
Czy zdarzyło Ci się kiedyś, że ktoś – z pełnym przekonaniem – sądził, że to, czego on potrzebuje, jest dokładnie tym, czego potrzebujesz Ty?
Mam znajomego, który kocha scenę. Dosłownie. Uwielbia występować, przemawiać, być podziwiany. Scena go karmi, a publiczność dodaje mu skrzydeł. I wierzy, że skoro on tego pragnie – to ja też.
Ale to nieprawda.
Czy naprawdę chcemy tego samego?
Nie każdy, kto uczy się wystąpień publicznych, robi to po to, by błyszczeć. Ja występowałam, by nabyć doświadczenia i mieć narzędzia do prowadzenia szkoleń, nie po to, by zdobywać poklask. Potrzebuję oswojenia przestrzeni – nie zachwytów. On chce błyszczeć – ja wolę, byśmy rozmawiali. On lubi mówić – ja słuchać innych.
I wolę pisać. Siedzieć przy biurku, z herbatą i oliwkami i w ciszy układać myśli i słowa. Jeśli występuję, to dlatego, że potrzebuję narzędzi, by prowadzić szkolenia.
Czy jedna scena oznacza te same potrzeby? Absolutnie nie.
I właśnie tu dotykamy czegoś ważnego – projekcji.
Czym jest projekcja – i jak wpływa na relacje?
Projekcja psychologiczna to mechanizm, w którym przypisujemy innym nasze własne emocje, potrzeby, przekonania czy motywacje. Zakładamy, że ktoś czuje, myśli, pragnie tego samego co my – choć może być zupełnie inaczej.
Przykład?
Standardy jednej osoby mogą być barierą dla drugiej
Znajoma zamówiła usługę stworzenia strony internetowej. Osoba odpowiedzialna za projekt nie wypytała jej, czego znajoma tak naprawdę potrzebuje. Nie zapytała, co lubi, co ją frustruje, jakie są jej cele i jak chce zarządzać swoją stroną. Kiedy znajoma mówiła, co jest dla niej ważne – wykonawca złościł się i nie był w stanie przyjąć potrzeb swojej klientki. A zamiast szukać wspólnego rozwiązania, narzucał swoje standardy. To, co miało być pomocnym narzędziem, stało się barierą, która zniechęciła obie strony do współpracy i zbudowała mur między nimi.
I tak – z powodu projekcji – przestali się lubić. Wykonawca widzi problem ze współpracą, znajoma czuje brak szacunku dla jej perspektywy. Wykonawca założył, że obie strony myślą tak samo. Znajoma oczekiwała, że jej potrzeby zostaną wysłuchane i zaspokojone – w końcu to ona była zleceniodawcą i płaciła za usługę, która powinna być zrealizowana tak, jak klientka sobie tego życzy.
A przecież tak łatwo byłoby… zapytać, wysłuchać i ustalić wspólną drogę.
Zamiast zakładać, zapytaj
Bo nawet jeśli robimy coś razem, nie znaczy, że chcemy tego samego i w taki sam sposób.
Często zapominamy, że patrzymy na innych przez pryzmat siebie. Wydaje nam się, że skoro coś jest dla nas ważne, to musi być ważne też dla innych. Że jeśli coś nas cieszy – innych również ucieszy. Jeśli czegoś się boimy – inni też się tego boją. Projekcja.
A przecież każdy z nas nosi w sobie inne pragnienia, inne doświadczenia, inne motywacje. Nawet jeśli robimy podobne rzeczy, to robimy je z różnych powodów.
I właśnie dlatego warto przestać zakładać i pytać. Zamiast mówić „na pewno chcesz…” – zapytać „czego potrzebujesz?”. Zamiast oceniać przez swój filtr – spróbować spojrzeć oczami drugiego człowieka.
To niełatwe, bo wymaga uważności i rezygnacji z szybkich osądów. Ale prawdziwa relacja, przyjacielska, partnerska, czy zawodowa zaczyna się właśnie tam, gdzie kończy się projekcja, i jest ciekawość drugiego człowieka.
Bo Twoje potrzeby naprawdę nie są moimi. I nie muszą być.
I właśnie w tej różnicy jest miejsce na szacunek, zrozumienie i prawdziwe spotkanie.
Zatrzymaj się na chwilę – pytania do autorefleksji 🙂
- Czy zakładam, że inni potrzebują tego samego co ja?
- Kiedy ostatnio zapytałam kogoś, czego naprawdę potrzebuje?
- Czy potrafię przyjąć, że czyjś sposób może być inny niż mój – i równie dobry?
- Czy moja wizja nie przysłania mi możliwości współtworzenia z drugim człowiekiem?
Zapisz te pytania. Wróć do nich za tydzień.
Być może odpowiedzi, które dziś wydają się oczywiste, za kilka dni odkryją coś nowego.

Zacznijmy dostrzegać siebie nawzajem, nie przez pryzmat siebie, ale przez prawdziwe poznanie. Bo różnice nie muszą dzielić, mogą budować. Jeśli tylko je uszanujemy.
Magdalena Gackowska, coach, praktyk terapii IFS

